Moje Zajawki 2023
Ostatnio
przejechałem 100 km z kółkami na nogach. Na rolkach jeżdżę od 2018 roku. Dla mnie to najlepsza aktywność fizyczna – jeździć mogę samotniczo albo towarzysko, zależy akurat jaki mam nastrój. W minionym roku z ekipą z Lublina stwierdziliśmy, że fajnie jest katować nogi jadąc pod górę i pod wiatr – pojechaliśmy na Roztocze, żeby tam dla odmiany zajechać sobie ręce na kajakach. Fajnie się pozytywnie zajechać.
obroniłem licencjat z filozofii, który dotyczy mniej więcej tego, że psychika to taki system informacyjny, który steruje organizmem w środowisku, tak żeby organizm mógł efektywnie przetwarzać energię. I że jak to się stało, że zrobił się z tego skomplikowany człowiek, z całym swoim zabarwieniem uczuciowo-nastrojowym, moralnością, hierarchią, sztuką, nauką itp., skoro to miało być tylko przetwarzanie energii! (Stąd tytuł: Antoniego Kępińskiego teoria metabolizmu energetyczno-informacyjnego)
trenuję tlenowo. Pominę mechanizmy biologiczne treningu tlenowego. Po prostu któregoś razu usłyszałem, że jeżeli chcę jeździć szybko na rolkach, to najpierw powinienem jeździć wolno. Ucieszyłem się, bo oznaczało to mniej więcej, że aby jeździć szybciej, to muszę się starać mniej. Byłbym głupi, gdybym tego nie wykorzystał! Jest tylko jeden kruczek – muszę wyjeździć odpowiednio dużo rolkogodzin. Dlatego kiedy przyszła zima, rolkogodziny zamieniłem na dupogodziny na rowerze stacjonarnym. Wszystko po to, abym na wiosnę odmienił dupogodziny na rolkogodziny i znowu poczuł wolność zakładając kółka na nogi, ale żeby tym razem było większa prędkość przy tym samym poziomie zmęczenia. Czy świadomość, że subiektywnie męczę się tak samo jak wcześniej, ale obiektywnie jadę szybciej, nie jest magiczna?
rozkminiam świat społeczny informatyków. Chciałem tylko napisać sobie prostą aplikację na telefon do śledzenia obciążenia w treningu siłowym (wszystkie dostępne apki mnie frustrowały). A żę nie chcę być lemingiem, co tylko kopiuje fragmenty kodu bez zrozumienia, zacząłem się dokształcać. Szybko przyjęło to formę prokrastynacji od mojego głównego celu. Wpadłem w :informatyczną, króliczą norę. Trafiłem tam nie na Kapelusznika, a na Tatianę Mac1, kobietę która zwiewnym językiem tłumaczyła mój problem (statyczne generatory stron), a przy okazji uroczo narzekała, że świat programowania bywa oschły dla początkujących. Że starsi wyjadacze – w sposób godny zgorzkniałego rodzica – często rzucają obdartym z kontekstu rozwiązaniem na „domyśl się”. Mój sformatowany psychologicznie umysł to podchwycił i zacząłem rozkminiać np. jak właściwie u informatyków wygląda hierarchia społeczna. Albo że technologia to też forma kultury i wymaga aktywnego podtrzymywania przez system społeczny, bo inaczej umiera wraz ostatnimi ludźmi, którzy osiagnęli w niej płynność2. Kiedy drążyłem, trafiłem na klasyczną książkę o programowaniu z 2000 roku (która na przekór temu, że świat IT tak szybko się zmienia, jest zadziwiająco aktualna): Pragmatyczny Programista. Zaskakujące, że znajduje się w niej wiele nieprogramistycznych metafor i rad życiowych. Znalazłem w niej nawet fragment o zjawisku, które opisywali u nas na psychologii – o efekcie zbitej szyby3.
dowiedziałem się, że u notariusza można negocjować stawki. Okazuje się, że notariusz też człowiek, i że kiedy ma do wyboru podać niższą lub wyższą cenę za swoją usługę, to poda wyższą. To nie znaczy, że musimy tę cenę zaakceptować. Możemy np. zadzwonić do innego notariusza i zdziwić się, jak bardzo tę cenę da się obniżyć. Kto pyta, ten płaci mniej.
Post Tatiany Mac o statycznych generatorach stron ↩
Jak cywilizacje „zapominają” technologie – wystąpienie Jonathana Blowa ↩
:Teoria zbitych okien – wyjaśnienie w trzech zdaniach ↩